młodzieżą
gol.pl

Dopiero 15. miejsce w tabeli Ekstraklasy, tylko dwie wygrane i zaledwie dwanaście zdobytych oczek. Nie tak miał wyglądać Górnik Zabrze prowadzony przez Marcina Brosza, który w zeszłym sezonie przyniósł kibicom tyle emocji.

45-letni szkoleniowiec trenerem Górnika jest od lipca 2016 roku, gdy zastąpił na tym stanowisku Jana Żurka. Zaczynał od pierwszej ligi, ale już w pierwszym sezonie wprowadził Zabrzan do Ekstraklasy. Wtedy też zaczęła się piękna przygoda 14-krotnych Mistrzów Polski.

Beniaminek ze Śląska grał czarująco, a świat rozwodził się nad złotą młodzieżą oraz kolejnymi rekordami związanymi z młodzieżowcami. Damian Kądzior, Rafał Kurzawa i młodziutki Szymon Żurkowski stanowili być może najlepszy tercet w całej lidze. Do tego bramki, jak oszalały zdobywał Igor Angulo, a w bramce przyzwoicie radził sobie Tomasz Loska. To, co najbardziej zachwycało kibiców naszej rodzimej ligi, to byli młodzi gracze, na których Brosz stawiał aż miło. Nie raz zdarzało się, że średnia wieku wyjściowej 11 nie przekraczała 21, 22 lat. Dla większości piłkarzy był to debiutancki sezon w Ekstraklasie, więc dopiero łapali doświadczenie w starciu z najlepszymi zespołami w naszym kraju. Sezon zakończyli na świetnym czwartym miejscu, a latem miały na nich czekać europejskie puchary.

Co poszło nie tak?

Latem klub nie zrobił żadnych poważnych transferów, a stracił swoje największe działa w postaci: Kądziora, Kurzawy czy Mateusza Wieteski. Najgorsze dla klubu, że na swoich największych gwiazdach praktycznie nic nie zarobili. Za pierwszą dwójkę dostali trochę ponad 500 tys. euro, a kwoty transferu Kurzawy w ogóle nie ujawniono. Możemy mówić w tym miejscu o złym zachowaniu działaczy, no, bo kurde stracili największe gwiazdy, a dostali za nich śmieszne pieniądze, które na pewno nie starczyłyby na zastąpienie ich graczami podobnego kalibru. W związku z tym najdroższym zakupem Zabrzan był Kamil Zapolnik, na którym GKS Tychy zarobił 125 tys. euro. Poza nim do klubu za darmo dołączyli: Jesus Jimenez, Adam Ryczkowski, czy Wiktor Biedrzycki.

Miałem okazję oglądać na żywo jedno z przedsezonowych spotkań Górnika Zabrze. Ich rywalem był czeski Trzyniec i już wtedy dało się zauważyć, że ich gra wygląda najzwyczajniej w świecie słabo, a rywal nie był zbyt wymagający. Do wejścia na boisko Szymona Żurkowskiego ich gra ofensywna prawie nie istniała, a większość zawodników mentalnie była na wakacjach. Wiadomo, że mecze towarzyskie nie ukazują w pełni potencjału drużyny, ale to był taki pierwszy mały alarm, że coś nie jest tak, jak powinno być. Reszta meczów przedsezonowych też nie poszła najlepiej. Na 6 spotkań tylko jedno wygrali, a nie mierzyli się z nikim, kto byłby poza ich zasięgiem.

Początek sezonu 18/19

Zaczęło się niewinnie. Udało się przejść w pierwszej fazie eliminacji do Ligi Europejskiej mołdawską Zarię Balti, a sezon w LOTTO Ekstraklasie też nie zaczęli źle. W pierwszych czterech kolejkach byli niepokonani.

18 sierpnia Górnik mierzył się u siebie z Lechią Gdańsk. Od tego spotkania zaczęła się prawdziwa droga przez mękę śląskiego zespołu. Nie tyle wynik był ważny, ile strata Szymona Żurkowskiego, który przez kontuzję pauzował przez kilka kolejek. Tamto spotkanie zakończyło się porażką 0:2, ale nikt nie spodziewał się, że rozpocznie ona gorsze czasy ekipy Brosza. Od spotkania z gdańszczanami nie wygrali w lidze przez 9 kolejek! Przełamanie przyszło dopiero przed tygodniem, gdy niespodziewanie ograli Zagłębie Lubin, przyczyniając się do zwolnienia z zespołu “Miedziowych” szkoleniowca Mariusza Lewandowskiego.

Taką grą spadli w lidze na miejsce 15., które oznacza spadek do pierwszej ligi, czyli rzecz niewyobrażalną dla kibiców, działaczy, trenera i zawodników mając na uwadze zeszłosezonowy sukces.

MAREK MIERZWA PRZED SPOTKANIEM Z GÓRNIKIEM! ZOBACZ WIĘCEJ!

We wczorajszym spotkaniu z Legią Warszawą pokazali jednak, że na tym miejscu spadkowym nie są jednak bez przyczyny. W pierwszej połowie Mistrzowie Polski zdobyli szybko trzy gole, ustawiając sobie pod siebie to spotkanie, a czym odpowiedzieli goście? Brakiem celnego strzału na bramkę w pierwszych 45. minutach. Radek Majecki lepszego debiutu ligowego nie mógł sobie wymarzyć. W drugiej połowie dominacja była trochę mniejsza, ale cały czas była dominacją, czego potwierdzeniem była czwarta bramka dla Legii autorstwa Carlitosa.

W Pro Junior System są może i liderami i pewnie wygrają ten ranking, ale co z tego, skoro dla drużyn, które spadną, nie ma pieniędzy z tego tytułu. W tym sezonie z młodzieżowców regularnie grają: Przemysław Wiśniewski (570 minut), Maciej Ambrosiewicz (821), Daniel Liszka (388), Adrian Gryszkiewicz (709) i Kacper Michalski (689).

Czy przyjdą lepsze czasy?

Ich strata do bezpiecznej pozycji wynosi tylko jeden punkt, ale jeśli Zagłębie Sosnowiec wygra jutrzejsze spotkanie z Jagiellonią, to spadną na pozycję ostatnią. Wydawało się, że teraz, w swoim drugim sezonie w ESA, młodzi gracze złapali już doświadczenie i ich gra powinna wyglądać coraz lepiej, tymczasem jest zgoła inaczej.

Jeśli nic się nie zmieni, Górnik Zabrze i jego “złotą” młodzież, ku rozpaczy wielu, w przyszłym sezonie będziemy oglądać w pierwszej lidze.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ