CSKA
rtvbn.com

Mówi się, że wschodni futbol lata swojej świetności ma już za sobą. Jednak kluby z Rosji, mimo, że bez znaczących sukcesów, bez problemu rok w rok regularnie meldują się w europejskich pucharach. Wydaje się, że moment, w którym nastąpi wybudzenie z zimowego snu, zbliża się wielkim krokami. Owo wybudzenie ma odbyć się za sprawą CSKA, “Zespołu z Rosji”, który, podobnie jak Chór Aleksandrowa, chce być rozpoznawalny na całym świecie. 

CSKA
YouTube/Uefa.tv

Historia kołem się toczy

Fenomen tego klubu trudno wytłumaczyć. Nie stoją za nim mistrzowskie rekordy czy wspaniałe serie. Jedynym naprawdę dużym sukcesem jest miano pierwszej rosyjskiej drużyny, która sięgnęła po międzynarodowe trofeum. Zdobycie przez nich Pucharu UEFA w 2005 roku było nie lada niespodzianką. Nikt wówczas nie stawiał na mało znanych młodzieńców, wspieranych grupą jedynie nieco bardziej doświadczonych kolegów. Średnia wieku tej ekipy wynosiła niespełna 23 lata, a do najważniejszych jego składowych należeli 19-letni bramkarz Igor Akinfiejew oraz 20-letni snajper Vagner Love. Nie przeszkodziło im to w wygraniu 3:1 na Estádio José Alvalade XXI z faworyzowanym Sportingiem Lizbona, w którego barwy reprezentował wówczas, znany dziś w całej Polsce, Ricardo Sa Pinto.

Sztafeta pokoleń

Jest rok 2018, 13 lat po pamiętnym meczu. Twórcy wspomnianego sukcesu są już u schyłku swoich karier. Niektórzy z nich zdążyli już zapomnieć, jak to jest biegać po zielonej murawie. Niemniej jednak tamto wydarzenie miało duży wpływ na obecny kształt CSKA. Bez wątpienia wielu małych chłopców, oglądających wspomniany finał Pucharu UEFA, podjęło decyzję dotyczącą swojej przyszłości i całkowicie poświęciło się grze w piłkę nożną. Na skutki tej historycznej chwili trzeba było trochę poczekać, ale, jak się wydaje, było warto.

Obecny skład to połączenie młodego pokolenia zawodników ofensywnych i eksperymentalnej defensywy, które wzajemnie się uzupełniając, tworzy prawdziwy monolit. Średnia wieku podstawowej jedenastki wynosi niecałe 24 lata, przy czym znacznie zawyżają ją weterani: 32-letni bramkarz Igor Akinfiejew oraz jego rówieśnik, lewy obrońca Kyrył Nababkin. Bardzo widoczny jest brak “wielkiej trójki”, która w CSKA grała od czasów Iwana Groźnego, mianowicie braci Berezuckich oraz Igora Ignaszewicza. Wspominam o nich nie tylko z uwagi na nadarzającą się okazję do przytoczenia tego słabego żartu, ale również dlatego, że po odejściu wspomnianych piłkarzy, trener “Wojskowych” został zmuszony do zbudowania linii obrony praktycznie od zera. Analiza gry obronnej, jej poszczególnych elementów, jak i całości, to bardzo rozległa i pewnie dość nudna kwestia. W skrócie rzecz ujmując “nowa” obrona personalnie wygląda na dobrze zbalansowaną, a ewentualne gorsze momenty zasługują na wyrozumiałość bowiem nie każdy jest od razu gotowy, by wskoczyć w buty klubowych legend.

KTO POWALCZY O TROFEUM KOPY? SPRAWDŹ NOMINACJE!

CSKA
Eurosport

“(…) my jesteśmy młode wilki”

Niestety, początek tego cytatu z wielu względów nie nadaje się na publikację, jednak trudno o bardziej trafne określenie następców złotego składu moskiewskiego klubu. Fiodor Czałow, Nikola Vlasic i Iwan Obljakow. Dopasowanie tego tercetu do bohaterów kultowej komedii “Kiler-ów 2-óch” zostawiam Wam. Pierwszy z nich jest w niezwykłej formie. 20-letni snajper strzela jak na zawołanie, w 12 meczach zdobył już 8 bramek i ani myśli się zatrzymać. Pozostała dwójka to młodzi i dynamiczni skrzydłowi, którzy napędzają ataki CSKA i sieją spustoszenie w szeregach przeciwników nie tylko na szczeblu ligowym, ale także europejskim.

Z pewnością dużym wsparciem dla drużyny jest Alan Dżagojew, który brawurową jazdą w środku pola zapewnia komfort psychiczny wymienionej trójce. Połączenie młodości z doświadczeniem dało w tym przypadku mieszankę wybuchową. Eksplozja ich potencjału przypadła na szczególny pojedynek, przeciwko Realowi Madryt przed własną publicznością. Armiejcy idealnie weszli w to spotkanie bowiem już w drugiej minucie Nikola Vlasic wpisał się na listę strzelców i dał niespodziewane prowadzenie ekipie gospodarzy. Dominacja Królewskich na niewiele się zdała, a znacząca przewaga w posiadaniu piłki nie przełożyła się na wymierne efekty. Hiszpanie bili głową w mur, a Julen Lopetegui dołączył do wąskiego grona dowódców, którzy, bezskutecznie, porwali się na Moskwę.

Niewątpliwie ten wynik to ogromne osiągnięcie, które mentalnie wzmocni młodą i niedoświadczoną drużynę CSKA. Kto wie, może będzie fundamentem pod nieodległe sukcesy, nawiązujące do dokonań ekipy sprzed 13 lat. Warto śledzić dalsze poczynania rosyjskiej młodzieży, która za chwilę może być kluczowym elementem nie tylko rosyjskiej drużyny narodowej, ale także najlepszych klubów na Starym Kontynencie.


Autor: Hubert Koncewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ