rzeszów
Młodzieżowy Futbol

O nietypowe sytuacje w piłce nożnej wcale nie jest trudno. Świat słyszał już o wielu kuriozalnych wydarzeniach, więc w sumie nic nas nie może zdziwić. A może jednak?

Do osobliwej sytuacji doszło w weekend, gdy drużyna juniorów miejscowej Almerii grała z Calaverą. Mogłoby się wydawać, iż mecz niewyróżniający się niczym, o czym warto byłoby wspomnieć. Nic bardziej mylnego.

Na murawie całe spotkanie w barwach Almerii rozegrał Jose Francisco Romera Moreno, który jak zwykle dał popis umiejętności, a nawet zaliczył asystę. Młody Hiszpan potrafi zaskakiwać, więc awans na wyższe szczeble rozgrywkowe wydaje się kwestią czasu. Problem w tym, że w starciu z Calaverą nie zagrał on, a jego bliźniak!

TYM RAZEM WYBRALIŚMY SIĘ DO DRUGIEJ LIGI. KOGO PRZEPYTALIŚMY?

Jak się okazało, Jose nie czuł się najlepiej, przez co nie mógł wystąpić w meczu z Calaverą. Naturalnie mógł po prostu zakomunikować o tym trenerowi i kłopot szybko zostałby rozwiązany. Rzecz w tym, że junior nie chciał stracić miejsca w składzie, więc postanowił, że tym razem zastąpi go młodszy brat. Podobny, nie do rozróżnienia na pierwszy rzut oka i również idący piłkarską ścieżką. Wystarczy, że zagra w granicach normy, nikt nie zauważy, a za tydzień
starszy z braci Moreno będzie już gotowy do gry – plan idealny

Było blisko, ale bliźniak…

Niestety, ale pomysł spalił na panewce, gdy “dubler” mecz skwitował asystą. W szale radości koledzy z drużyny oraz trener dopatrzyli się intrygi. Zamieszanie wykorzystał zespół przeciwny, którego piłkarze także odkryli tajemnicę Jose. Mecz oczywiście został przerwany, a Calavera zwyciężyła poprzez walkower.

Nam na pewno całe wydarzenie może przypominać sytuację z Legią Warszawa i dyskwalifikacji z drogi do LM przez wypuszczenie na boisko niezarejestrowanego Bereszyńskiego. Pytanie, czy na poziomie juniorskim konsekwencje są równie duże? Niekoniecznie, aczkolwiek w najbliższym czasie trener Almerii bez wątpienia będzie miał oko na swoich podopiecznych.

UDOSTĘPNIJ
Poprzedni artykułProblemy finansowe szansą dla młodych?!
Następny artykułVinicius Junior chciałby w końcu zagrać…
Hiszpański futbol to jego żywioł, a iberyjskie zwyczaje ma we krwi. Owiana tajemnicą legenda głosi, że kiedy nie ma z nim kontaktu, on właśnie jest w podróży na mecz MLS. Nie odpuszcza też rodzimej CLJ. Oprócz jego największej pasji, jaką jest dziennikarstwo sportowe, szczyci się mianem naszego administratora. Od lat fanuje Królewskim, a jego nową miłością jest NYCFC. Często możecie go znaleźć na Twitterze, gdzie wylewa swoje sportowe żale.