Majsterek
fot. Magdalena Cieślak
Nie od dziś wiadomo, że polska piłka nie słynie z zawodników przystosowanych do ataku pozycyjnego. Nie za bardzo leży nam piłka przy nodze. Wolimy wypuścić, wybić lub szybko oddać. Czy coś w szkoleniu się zmienia? Być może nie na masową skalę, ale w warszawskiej Escoli mamy przykład, że trend odwrócić może się już niedługo.

Pozycja środkowego obrońcy w naszym kraju zawsze kojarzyła się z lekkim lub większym niedoborem umiejętności panowania nad futbolówką. Spójrzmy na najlepszych polskich obrońców ostatnich lat. Glik, Pazdan, Wasilewski, Cionek, Salamon i można by się tak jeszcze chwilkę produkować, a praktycznie żaden z nich nie cechuję się nawet lepszym niż przeciętne rozegraniem piłki od tyłu. Widać to szczególnie w obecnej kadrze Brzęczka. Takich defensorów nam brakowało zawsze.

Tego samego zdania byli z pewnością w szkółce i akademii Escoli. Na warszawskim Tarchominie pomysłu na młodych nie brakuje, a inspiracje przyszły z samego Europejskiego serca nowoczesnego futbolu. W Escoli starają się grać “po hiszpańsku” i tak z pewnością można scharakteryzować wielu zawodników tego klubu. To stąd mogą do polskiego futbolu wejść pierwsze “sztuki” nowocześnie wyszkolonych piłkarzy. Niewykluczone, że jeden z nich, środkowy obrońca, jak na polskie warunki “zaawansowany technicznie”, już niedługo zacznie o sukcesie tego szkolenia świadczyć.

Obrońca nie po polsku

Jan Majsterek, bo o 18-letnim stoperze występującym w Centralnej Lidze Juniorów w barwach Escoli mowa, jest obrońcą o nietuzinkowej charakterystyce. Jego głównymi atutami nie są wzrost, siła, a nawet wślizg czy skoczność. Jak przyznaje jeden z pary szkoleniowców Escoli U-18, Marek Brzozowski – “To jest zdecydowanie, jak na środkowego obrońcę chłopak zaawansowany technicznie. No i ma wyprowadzenie piłki, to jest jego, nie wiem, czy największy atut, ale duży walor.” – To od tych cech zaczyna się definicja gry obronnej wychowanka Gromu Trojanów.

“Dużo się podłącza do akcji ofensywnych, inicjuje te akcje, strzela bramki, ma asysty, więc to jest bardzo uniwersalny chłopak. Myślę, że w wielu innych zespołach spokojnie mógłby grać też jako defensywny pomocnik.” – wylicza niekonwencjonalne dobre strony obrońcy trener zespołu. Wielu trenerów zapewne przesunęłoby go wyżej, aby ten mógł wykorzystywać swoje techniczne umiejętności. Jednak tych ewidentnie w Escoli nie brak, co w połączeniu z filozofią posiadania i rozegrania piłki od tyłu sprawiło, że opiekunowie zespołu postanowili przesunąć ponad dwa lata temu Janka z pozycji defensywnego pomocnika na bardziej odpowiedzialną fuchę stopera.

– “Operuje prawą, lewą nogą, dobrze gra głową, przede wszystkim czyta grę, co dla środkowego obrońcy myślę, że to klucz.” – kontynuuje o swoim podopiecznym Brzozowski. Zdecydowanie w grze Majsterka to widać. Nie dostrzeżemy u niego przekładania futbolówki na jedną stopę czy bezsensownego jej wybijania. Rozegranie pod presją to element gry, którym często imponuje cały zespół z Warszawy, a rola obrońców w tym systemie jest niebagatelna.

Ofensywny defensor

W tym sezonie zdobył już trzy gole w CLJ, dodatkowo w występie dla seniorów w lidze okręgowej także dołożył trafienie. Do siatki trafiał po stałych fragmentach gry. Potrafi się odnaleźć w tłoku pola karnego. Co najlepsze, nie zamierza na tych kilku bramkach poprzestawać. “Myślę, że to nie koniec. Postaram się jeszcze coś do tego dołożyć. Ostatnio piłka mnie szukała w polu karnym i mam nadzieję, że będzie tak dalej.” – Komentuje swoje strzeleckie wyczyny.

Stoper Escoli swoją piłkarską karierę zaczął w lokalnym Gromie Trojanów. Następnie jego przygoda zaprowadziła go na cztery lata do Mazowsza Miętno, gdzie nominalnie grał w środku pola. Do warszawskiego zespołu przyszedł natomiast z Wilgi Garwolin, gdzie sporadycznie występował również jako prawy obrońca. Fakty mówią same za siebie, a uniwersalność przypisywana 18-latkowi na wyrost nie jest.

U Janka zmiana się rozpoczęła ponad dwa lata temu, gdy dołączył do akademii Escoli grając wtedy jeszcze jako defensywny pomocnik. Trenerzy, zamiast zadowalać się grą wówczas piętnastolatka na pozycji numer “6”, postanowili przenieść go jeszcze niżej, pragnąc właśnie o umiejętność rozegrania przez obrońców, tak rozpaczliwie teraz poszukiwaną w naszym kraju, oprzeć swoją koncepcję futbolu.

– “Kiedy przyszedłem do Escoli, w pierwszych meczach występowałem na pozycji numer “6”. Jednak potem trener wypróbował mnie na środku obrony i naprawdę bardzo dobrze się tam czułem i czuje nadal. Przyzwyczaiłem się do niej i myślę, że to moje miejsce na boisku.” – przyznaje Majsterek. Jak niektórzy pewnie wiedzą, taka taktyka okupiona została po drodze mnóstwem straconych bramek po błędach, strat po próbach i innych nie do pomyślenia niewymuszonych zagrań, a przecież można by było wybić, wtedy wielu tych goli by jego zespół nie stracił.

KOLEJNY MŁODY POLAK W PREMIER LEAGUE? KLIKNIJ, BY SIĘ DOWIEDZIEĆ

Trenerzy jak Wergiliusz dla Dantego

Jednak nie w tym rzecz i bardzo dobrze, że w tym przypadku trenerzy nie stawiali ciśnienia na wynik, a bardziej na styl i jakość gry oraz rozwój swoich zawodników. Sam 18-latek zapytany o kształcenie swoich umiejętności w takim systemie nie szczędzi dobrych słów. “Trenerzy mają duży wpływ na moją grę. Pod ich okiem nauczyłem naprawdę sporo. W naszym systemie gry jako środkowy obrońca muszę grać naprawdę odpowiedzialnie. Trenerzy zawsze chcą, abyśmy konsekwentnie wyprowadzali akcje spod własnej bramki. Dłuższa piłka jest ostatecznością.”

Ważną rolę trenerów zauważył także poza boiskiem. – “Kiedy trzeba, pochwalą, a kiedy trzeba, powiedzą trochę mocniejszych słów, ale zawsze dla dobra zespołu. Można porozmawiać z nimi też poza boiskiem. Są zawsze otwarci i jak ktoś czegoś potrzebuję, służą pomocą, dobrą radą. Naprawdę świetnie się z nimi współpracuje.” – Taki stan rzeczy na pewno procentuje. Dobre relację piłkarzy z trenerami to zawsze tzw. układ “win-win” dla obu stron. Wzajemne zaufanie to także ciężka praca, przejście przez juniorski labirynt po nitce rzuconej przez trenera.

Majsterek
fot. Magdalena Cieślak

S na pewno nie jak “Soda”

U młodych piłkarzy wielokrotnie słyszeliśmy o słynnej “sodzie”. Wielu młodzieżowcom ona odbiła, jednak zawsze jest druga strona medalu, po której zdecydowanie usytuować można Janka Majsterka. – “To nie jest typ lidera. To jest bardzo skromny chłopak.” – mówi trener Brzozowski. Najważniejsze, że od zawodnika nie bije buta i poczucie wyższości. Akademie nie powinny kształtować tylko piłkarzy, ale przede wszystkim młodych ludzi. A Janka piłka na pewno nie zniszczyła.

Wręcz możemy mówić o problemie spowodowanym tak uporządkowaną głową. Nieśmiałość jest dobra poza boiskiem, ale na placu gry czasem może być oznaką słabości. Do tego wniosku również doszli trenerzy i sam piłkarz, gdyż nad aspektem mentalnym wspólnie pracowali już od dawna.

“Cały czas pracuję nad komunikacją, z którą miałem problem. Niby prosta sprawa, ale nigdy nie mogłem się przełamać. Jednak po rozmowie z trenerem Brzozowskim zacząłem zwracać na to uwagę. Staram się teraz odzywać coraz więcej na boisku, bo w końcu zrozumiałem, że na mojej pozycji jest to bardzo ważne. W końcu widzę przed sobą całe boisko i ustawienie wszystkich kolegów z drużyny.” 

W grze obrońcy ważna jest także zimna krew. Granie na wysokim skupieniu to obowiązek gracza w tej strefie boiska. O nerwowości Janka, a w zasadzie jej braku mówi trener Brzozowski. – “Jest bardzo spokojny, nie wykonuje nerwowych interwencji, tylko ma bardzo dużo spokoju. Często można powiedzieć, że to chłopak bez układu nerwowego.” – To kolejny atut, który wyróżnia defensora na tle innych. Jak wiele jednak tych dobrych cech by nie było, z jednym zmagać się będzie jeszcze przez najbliższe kilkanaście miesięcy, jeśli nie dłużej. Wcześniej już wspominałem, że do jego walorów nie należy szeroko pojęta siła fizyczna.

Czego brakuje?

– “Cały czas od półtora roku [Janek – red.] pracuje nad tym, żeby się wzmocnić przede wszystkim, bo on ma taką dość delikatną budowę. On już jest obudowany mięśniowo, natomiast objętości dużej nie ma, więc na tle chłopaków z rocznika 2000 czy 99′, a już w perspektywie za pół roku seniorów, to na pewno tych kilogramów troszeczkę mu brakuje. Natomiast my nie robimy nic takiego, żeby zrobić te kilogramy w dwa czy trzy miesiące, bo to nie żadnego sensu. On po prostu częściej chodzi na siłownie, ma indywidualny program i systematycznie przybiera na tej wadze.” – wyjaśnia szkoleniowiec Escoli.

18-latek pytany o swoje braki odpowiada zdecydowanie. “Jest jeszcze bardzo dużo do poprawy w mojej grze. Na pewno muszę poprawić swoją lewą nogę i wzmocnić się fizycznie.” Takie stawianie sprawy może się z pewnością podobać. Jeśli zna się cele długofalowe, wie się, do czego się chce dążyć, tworzy się komfort pracy i zwiększa się motywacja. To podstawa, aby szczególnie w tak młodym wieku nie zadowalać się tym, co jest tu i teraz.

GDZIE ZA GRANICĄ WYSTĘPUJĄ REPREZENTANCI POLSKI U-20? SPRAWDŹ!

“Pracuj w ciszy, a efekty zrobią hałas”

Jak fajnie jednak w tym momencie by nie było, zbliża się moment decyzji. Przeskok, który odrzuca, najbrutalniej mówiąc ziarno od plewy. Chciałoby się ująć przejście z piłki juniorskiej do tej profesjonalnej jakoś przyjemniej, ale zachowując realizm się po prostu nie da. Na Wyspach mniej niż jeden procent chłopców wychowanych w angielskich akademiach na stałe przebije się do profesjonalnej piłki. Nie wiem, jak te liczby wyglądają w Polsce, ale skala jest na pewno zbliżona. Nie ma jednej recepty na udany okres przejściowy.

Jedną z najważniejszych umiejętności jest na pewno pokora. Drugi czynnik to chyba trafienie na odpowiedniego trenera, który na młodzieżowca ma plan i chce go wdrożyć w życie. U zawodnika Escoli tę pokorę da się wyczuć, co napawa optymizmem. Nie ma zbędnego napalania się, za to jest deklaracja konsekwentnej pracy. O odpowiednią drogę zadbać mają przede wszystkim trenerzy zespołu U-18. Choć za dorosłego już chłopaka decyzji nie podejmą, z pewnością ich “błogosławieństwo” się przyda.

– “To wszystko zależy od trenera, jeżeli trener w jakimś zespole szuka chłopaka, który ogólnie ma styl gry taki, że gra w ataku pozycyjnym, to jest super chłopak. Natomiast jeśli ma się zespół, gdzie się czeka, całym zespołem się broni i tylko liczy na kontrę, to jak dla mnie szkoda by go było do takiego zespołu. Więc zobaczymy. Ja mam nadzieję, że gdzieś go wyślemy w zimę na testy, żeby w jakimś dobrym zespole go umieścić. Są pomysły, ale nie chce ich zdradzać.” – o przyszłości osiemnastolatka mówi szkoleniowiec Marek Brzozowski.

Zapytany o przyszłe miesiące Majsterek dyplomatycznie odpowiada, że na razie nie zaprząta sobie tym głowy. Skupia się na najbliższych spotkaniach, a na to, co przyjdzie później, cierpliwie czeka. To jego ciężka praca ma wyznaczyć mu drogę. Natomiast opiekun z duetu trenerskiego warszawskiej akademii plan już w głowie powoli układa. Wciąż jednak piłeczka jest po stronie młodego defensora, który już w zimę może stanąć przed jedną z najważniejszych dotychczasowych decyzji w jego życiu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ