Nie ma wątpliwość, do tego, że Robert Lewandowski to jedna z najwybitniejszych postaci w historii polskiej piłki. I nie zmieni tego nawet kiepska postawa naszego napastnika podczas tegorocznych Mistrzostw Świata w Rosji. Urodzony w 1988 roku w Warszawie Lewandowski przez lata pracował, aby znaleźć się w gronie najlepszych z najlepszych. Niebagatelnie ważnym momentem na jego drodze był debiut w polskiej Ekstraklasie.
8 sierpnia 2008 roku. Data z całą pewnością doskonale znana przez wszystkich zagorzałych kibiców poznańskiego Lecha, a także największych sympatyków Lewandowskiego. Tego dnia “Kolejorz” rozpoczął nowy sezon od meczu z PGE GKS-em Bełchatów. Przy ulicy Bułgarskiej byliśmy wówczas świadkami sporej niespodzianki. “Brunatni” wygrali bowiem 3:2 i zgarnęli komplet punktów. Dziś jednak nikt nie pamięta o wyniku tamtego spotkania, a o wiekopomnej chwili, której świadkami w drugie połowie meczu byli obserwatorzy tego pojedynku
62. minuta na zegarze. Na tablicy wyników 1:1. Przy linii bocznej ustawia się zawodnik z numerem “8” na plecach. To Robert Lewandowski, którego w tamtym momencie do gry desygnował doskonale znany Franciszek Smuda. Ten sam Franciszek Smuda, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej – w maju – obserwował młodego Lewandowskiego na boisku w Pruszkowie. W starciu Znicza z Polonią Warszawa napastnik zanotował dwa trafienia i zaliczył asystę. Nawyki z I i II-ligowych boisk Lewandowski szybko przeniósł do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Pięć minut. Tyle potrzebował przyszły kapitan reprezentacji Polski, aby wpakować piłkę do siatki GKS-u. 20-letni wówczas zawodnik w fantastyczny sposób wykorzystał niskie dośrodkowanie Tomasza Bandrowskiego. Broniący w tamtym meczu dostępu do bramki “Brunatnych” Krzysztof Kozik nie miał nic do powiedzenia. Bramka zdobyta w Lewandowskiego w debiucie była jedną z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejszą spośród wszystkich 41 trafień w barwach Lecha.
W swoim pierwszym sezonie przy Bułgarskiej Lewandowski rozegrał aż 48 spotkań. Zdobył 20 bramek, zanotował również 12 asyst. Uzyskane liczby już wtedy napawały optymizmem polskich kibiców. Wszakże, czy ktokolwiek przypuszczał, że Polak będzie uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy na świecie? Nawet jeśli znaleźli się tacy śmiałkowie, to prawdopodobnie traktowano ich ze sporym dystansem. Gol w Bełchatowie uchylił wrota do piłkarskiego raju. I Lewandowski, jak na prawdziwego mistrza przystało, nie przestraszył się swojej szansy. Z podniesioną głową, pokonując kolejne przeszkody na wyboistej drodzy, dotarł na sam szczyt.
Piękna kariera, wzór do naśladowania przez wielu młodych ludzi.